Moja historia z fotografią ślubną zaczęła się właśnie dzięki tej Pannie Młodej. Tak się składa, że Stefania jest młodszą siostrą mojej serdecznej przyjaciółki jeszcze z czasów liceum. Kiedy zaczęłam fotografować na serio, ona odezwała się i powiedziała, że wkrótce bierze ślub i nie wyobraża sobie, że ktoś inny miałby jej robić zdjęci podczas tego wyjątkowego dnia. Moja fotografia urzekła ją naturalnością, a ani ona ani jej mąż nie lubią pozować do zdjęć. Oszalałam i spanikowałam.
Postanowiłam, że przygotuję się jak mogę do tego zlecenia. Więc poszłam na kurs fotografii ślubnej do najlepszego w Polsce fotografa - Adama Trzcionki, załapałam się jako drugi fotograf na ślub do znajomych i... pokochałam fotografię ślubną. Żywioł, emocje, ulotność chwili - uwielbiam. Ale co to był za ślub. Piękny klasztor, konie, balony z helem przed kościołem, a potem wesele do białego rana.