Jestem z tych osób, które w fotografii rzadko inspiruje się fotografiami innych fotografów :) Piękne zdanie mi tutaj się stworzyło. Raczej staram się inspirować zupełnie innymi rzeczami. Książkami, muzyką, filmem, bajkami, ale przede wszystkim naturą. Codziennie biegam z dzieckiem i z psem i często inspiruje mnie to co zobaczę. Tym razem było jednak inaczej.

Właściwie to wszystko zaczęło się od mojej wirtualnej przyjaciółki Marceliny. Z Marceliną to jest tak, że nigdy się nie spotkałyśmy, a mam wrażenie, że to moja bratnia dusza. I ta bratnia dusza też fotografuje. I to pięknie. Ale nagle w jej fotografii portretowej coś się zadziało, i to zadziała się magia. Nagle Marcelina zaczęła malować swoim aparatem. I pomimo tego, że nie ma dla mnie nic gorszego jak imitowanie czegoś, to też tak zapragnęłam.

Mówiłam już, że kocham reportaż? Kocham reportaż miłością absolutną, ale jestem też zodiakalnym bliźniakiem i uwielbiam jak coś się dzieje. Wszelkie nowości. I właśnie zupełnie niedawno zapragnęłam nie tylko rejestrować rzeczywistość, ale także ją kreować, tworzyć, zapragnęłam być artystką.

Okazała się, że sprawcą tej magii w portretach Marceliny jest pewien gość. Pewien Adam. Adam Wawrzyniak vel Fotoadamix. Przyznam się nie znałam twórczości Adama wcześniej, ale to dlatego, że raczej unikam śledzenia innych fotografów, bo nie chcę powielać, jednak te portrety, które zobaczyłam nie dawały mi spokoju. Niepokojąco piękne, sielankowo niepokojące. Ciekawe. Wygooglowałam Adama i okazało się, że za chwilę robi warsztaty we Wrocławiu. To było przeznaczenie.

Pojechałam do Wrocławia, hotel w centrum miasta, powiedziałabym nawet że w tej mniej ciekawej okolicy, zaparkowałam samochód i idąc do wejścia zaczęłam się zastanawiać gdzie my ten plener zrobimy, że będziemy musieli gdzieś pojechać, bo jak zrobić plener w blokowisku? Przecież żaden fotograf tak nie robi. Znalazłam salę pukam a drzwi otwiera gość i mówi, wyciągając rękę: "na kurs szycia i haftowania?" ,ja: "oczywiście", on: "witam". .... Myślę, że go nie obrażę pisząc gość mniej więcej w moim wieku, aparycją zupełnie odbiegający od mojego wyobrażenia faceta robiącego bajkowe portrety dzieci. Zamiast romantycznego malarza widzę gościa w typie mięśniaka (mam tutaj na myśli pozytywne cechy, w sensie, że dobrze zbudowany ;) a ja przecież jestem sport freakiem) i do tego moje poczucie humoru, myślę sobie będzie dobrze. Mistrz skracania dystansu już od pierwszego słowa. To lubię.

Adam zrobił krótki wykład o swojej fotografii i powiedział, że teraz idziemy fotografować. Idziemy? Gdzie w bloki? Nie w bloki. Powiedział, że założy się z nami, że zrobi dobre zdjęcie 5m od wyjścia (sic?!) I zrobił!!!! Okazało się, że Adam jest prawdziwym pasjonatem i do tego doskonałym artystą i rzemieślnikiem w jednym. Zaczął fotografować jak mu się syn urodził 10 lat temu i do wszystkiego co wie i potrafi doszedł sam. Sam zbudował swój warsztat, swój indywidualny, rozpoznawalny styl obróbki, nie korzysta z żadnych akcji, chyba, że sam je sobie stworzy, i do tego potrafi przenieść odbiorców zdjęć w zaczarowany, bajkowy świat swojej wizji. Do tego robi genialne fotomontaże, które absolutnie uwielbiam. Człowiek, który ewidentnie bawi się tym co robi, a to co robi kocha. Do tego wszystkiego duża doza dystansu do siebie, sarkazmu i ironii. Mieszanka doskonała. A całość dopełnia Kinga. Partnerka Adama, która doskonale się w ten cały świat wpisuje, zresztą też utalentowana fotografka.

Adam otwarł przede mną zupełnie nowy świat fotografii, za co mu gorąco dziękuję, a żeby nie być gołosłowną to załączam zdjęcia zrobione na warsztatach a obrobione przez mnie. Dodaję też linki do twórczości Adama, bo myślę, że warto zerknąć.

https://www.facebook.com/adam.wawrzyniak.50

https://www.facebook.com/fotoadamix/

2020-04-08



Galeria zdjęć: