Nie lubię sesji świątecznych...
Serio. Nie lubię. Co roku sobie obiecuję, że wystartuję z nimi tylko jeśli znajdę coś naprawdę wyjątkowego. W tym roku znowu mi się poszczęściło. Już od października robiłam research i burzę mózgu. I wpadłam. Wiedziałam na pewno, że będzie to sesja na dworze. Wymarzyłam sobie garbusa. Klasycznego starego Garba, Garbiego. Ale skąd? Jak?Serio. Nie lubię. Co roku sobie obiecuję, że wystartuję z nimi tylko jeśli znajdę coś naprawdę wyjątkowego. W tym roku znowu mi się poszczęściło. Już od października robiłam research i burzę mózgu. I wpadłam. Wiedziałam na pewno, że będzie to sesja na dworze. Wymarzyłam sobie garbusa. Klasycznego starego Garba, Garbiego. Ale skąd? Jak?
Chyba mam szczęście do ludzi. Ja w ogóle głęboko wierzę w to, że karma wraca. Że jak jesteś w życiu człowiekiem, to inni ludzie też będą dla Ciebie ludźmi a nie wilkami. I tak poznałam właścicieli Garbiego. Mega pozytywni ludzie z jeszcze bardziej pozytywną energią. Od razu zarybiło. Garbi jest absolutnie fantastyczny. Udało mi się stworzyć za pomocą przyjaciółki fantastyczną scenografię, byłam dumna.
Czar jednak prysł jak przyszło mi robić kolejną sesję z tą samą scenografią. Moja kreatywność gdzieś się ulotniła. Nie byłam w stanie wymyślić czegoś nowego dla każdej sesji, a tak bardzo nie lubię się powtarzać. Dlatego z klientami zawsze wybieram różne plenery. Nie chcę dać się złapać w pułapkę powtarzalności. Nigdy nie marzyłam o tym, żeby stać się fotografem rzemieślnikiem. Chcę aby moje fotografie aspirowały do czegoś więcej. Pogodziłam się z tym, że sesje świąteczne są powtarzalne, ale nie o tym chciałam tutaj pisać.
Chciałam napisać o tym, że fotografia to nie tylko produkt końcowy. Fotografia to ludzie. A za każdym człowiekiem stoi historia. Pewne doświadczenia, przeżycia, wiedza. Szczęśliwe i nieszczęśliwe miłości, Cudowne radosne dzieci i choroby. Nastolatkowie i te w brzuszkach. Samotne mamy i dumni tatusiowie. O każdym można napisać książkę. Każda byłaby trochę komedią, trochę dramatem. Mam cudowny zawód. Mogę poznawać ludzi. Rozmawiać z nimi. Radzić mamą na sesjach brzuszkowych z perspektywy osoby, która już to przeżyła. Mogę radzić się bardziej doświadczonych ode mnie.
Fotografia to nie tylko wyzwalanie migawki. To całe życie ludzi, którzy obnażają się przed mną. Niesamowite doświadczenie, nie tylko dla Nich ale także dla mnie. Każdy klient jest inny. Wyjątkowy. Sesji nie da się zaplanować, ani przewidzieć. To jest żywioł, który kocham. Dają tyle pozytywnej energii.
Jako ludzie mamy problem, że potrafimy zauważać tylko to co wielkie, zjawiskowe, a nie potrafimy dostrzec tych małych, pięknych chwil, które składają się na życie.
Na zdjęciach moja kochana przyjaciółka Anna, jej mąż Bartek i córeczka Amelka. Przyjeżdżają do mnie z Legnicy, Uwielbiam ich fotografować. Są tak naturalni, szczerzy i pozytywni.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać Garbiego a chcecie. Jeśli jeszcze nie poczuliście magii świąt. To piszcie na priv. Może jeszcze zdecyduje się na jeden dzień stania na mrozie i poznawania cudownych ludzi
2020-12-14