Nie trudno to zauważyć komuś, kto śledzi mój dorobek artystyczny. Problem z moją najukochańszą córeczką jest taki, że nie usiedzi w miejscu nawet na sekundę, więc nie ma mowy o zdjęciach pozowanych, a już szczególnie o portretach.

Tak się złożyło, że po warsztatach ze znanym już z poprzedniego posta Adamem W. zakochałam się w pewnym portretowym obiektywie o ogniskowej 85mm i światłem 1.4 i zapragnęłam go mieć. Wreszcie się udało i jestem posiadaczką niezwykle malarskiego obiektywu portretowego. Cóż z tego jeśli nie mam kogo fotografować. I tutaj niespodziewanie pojawiła się ona. Przy okazji rodzinnej sesji, którą robiłam dla znajomych poznałam Pati - córkę. Piękną nastolatkę, na której postanowiłam wypróbować ów czarodziejski obiektyw.

Pierwsza nasza wspólna sesja to pokój w domu Pati, moje czarne tło, lampa i kilka szybkich ujęć. To co zobaczyłam później na ekranie mojego komputera przerosło moje oczekiwania. Okazało się, że Pati zabójczo wychodzi na zdjęciach. Znalazłam swoją Muzę. Piękna i do tego lubi być fotografowana. Od razu umówiłam się z Nią w plener.

Pati ma jeszcze jedną zaletę. Jest szczera. Na pytanie jak podobały jej się pierwsze zdjęcia, odpowiedziała w sumie spoko tylko to jedno takie jak namalowane... Zeszłam na ziemię. Nie łatwo zadowolić nastolatkę.

2020-03-24



Galeria zdjęć: